fbpx
Jesteśmy dla Ciebie
Pon - Pt 09:00 - 19:30
+48 537 017 211
tło
przycięte tło
+48 537 017 211
kropki czarne

Jak zweryfikować czy nasze dziecko uczy się na dodatkowych zajęciach językowych i czy Szkoła/Lektor realizuje to, za co płacimy?

Szalenie ważnym tematem, bardzo mocno powiązanym z tym, o czym pisaliśmy wcześniej jest kwestia weryfikacji tego, czego dziecko uczy się na zakupionych dla niego zajęciach językowych. To jest bardzo ważny temat i często zupełnie źle rozumiany przez współczesnych rodziców. Aby uwiarygodnić to chciałbym na wstępie zaznaczyć, że jestem ojcem 7-leniego syna i 4-letniej córki. Zatem nie jest to tylko jakaś teoria, ale praktyka i doświadczenie połączone z wiedzą teoretyczną.

Dość typowym sposobem weryfikacji czego moje dziecko nauczyło się na zajęciach jest pytanie wprost: >> Co tam się nauczyłeś? << Albo tak często słyszane przeze mnie: >> Jak jest „kot/pies/piłka/czerwony” po angielsku? << I nagle się okazuje, że dziecko nabiera wody w usta, zmienia temat albo w ogóle nic nie mówi. Wtedy my sobie myślimy lub wręcz na głos mówimy: „Czego oni Cię tam uczą?”, „To ja tyle płacę, a tu nic” itp. Oczywiście idzie za tym frustracja nasza, a może i dziecka. W konsekwencji rezygnacja z zajęć lub szukanie innej szkoły/lektora. A często dzieję się to bez informacji zwrotnej do lektora czy administracji.

Tymczasem warto spojrzeć trochę z punktu widzenia pedagogicznego, a nawet psychologii rozwoju dziecka. Otóż dzieci przede wszystkim uczą się inaczej niż my dorośli. Ba, dopiero od kilku lat nauczanie dzieci przeszło reformę i zaczęto korzystać z osiągnięć pedagogii i psychologii. Krótko mówiąc najnowsze trendy w nauczaniu dzieci podążają drogą neuropedagogiki. „Neuropedagogika koncentruje się na budowie i funkcjach mózgu, preferencjach sensorycznych, różnicach w funkcjonowaniu półkul mózgowych w połączeniu z dominacją oka, ucha, bada także wpływ stresu na pamięć, efektywność uczenia się itp.  (J.P. Sawiński, Neurodydaktyka – moda czy potrzeba?, „Kierowanie szkołą” 2005, nr 7/8.) 

Dzieci (i nie tylko) uczą się efektywniej, łatwiej i szybciej jeśli jest to przyjazne mózgowi i etapowi jego rozwoju. Dlatego w naszej metodzie nauczania jest dużo naturalnej dla dzieci zabawy, magicznego świata, teatralizacji, śpiewu, drylu i ruchu. Nie ma za to mozolnego wykonywania ćwiczeń gramatycznych, przepisywania słownika, czy też tak często oczekiwanego przez rodziców wkuwania słówek. Dlatego nasze dzieci na pytanie: „Jak jest kot/pies/czerwony po angielsku?” milkną lub zmieniają temat. Zdecydowanie nie odpowiadają. Tymczasem, jeśli zapytamy ich po angielsku: „Where is a dog?” lub „Bring me something red” dziecko momentalnie zareaguje. Wskaże pieska (nawet mówić po polsku – o tam, patrz!) albo przyniesie coś czerwonego, pokaże i powie: red”. Łatwo zatem pomylić się myśląc, że na zajęciach to oni tylko wygłupiają się, bawią się i nic nie uczą.

Dodatkowo dzieci uczą się w różnym tempie. Są dzieci, które momentalnie reagują, natychmiast odpowiadają. Są również i takie, którym zajmuje to więcej czasu, a nawet frustrująco długo zanim zaczną cokolwiek „produkować” w języku angielskim. Tutaj trzeba cierpliwości. Może okazać się, że nasze dziecko wszystko doskonale rozumie, ale nie jest w stanie powiedzieć słowa lub zareagować po angielsku.

Mój syn, lat 7, wprost „nienawidzi” zajęć z angielskiego. Ciągle wypomina nam, że to strata czasu dla niego, że on nie lubi itd. Gdyby nie moja wiedze na ten temat mógłbym się załamać i nie posyłać go na zajęcia. Prowadząca jest świetna i jest jednym z lepszych lektorów jakich znam dla dzieci, metoda jest fantastyczna. Gdybym o tym nie wiedział i w dodatku płacił za te zajęcia to zdecydowanie nie posyłałbym go. Wiem jednak, że akurat mój syn tak ma. Wiem też, że współcześnie bez angielskiego nie ma przyszłości, przynajmniej takiej, jaką chciałbym zapewnić mojemu dziecku. Tymczasem córka – lat 4 – zajęcia z tą samą lektorką, metoda ta sama – jest zachwycona i uwielbia chodzić na zajęcia.

Spotkałem się też z argumentem, że dziecko samo wybiera czy chodzi na zajęcia czy nie. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy nasze 7,8 czy 9 -letnie dziecko może decydować za siebie w takich kwestiach? Nie jestem absolutnie zwolennikiem bezsensownego twierdzenia, że dzieci i ryby głosu nie maja. Niemniej trudno mi uwierzyć, aby dzieci wiedziały, co dla ich przyszłości jest lepsze. To my rodzice jesteśmy odpowiedzialni za ich wychowanie i wykształcenie, a co za tym idzie ich przyszłość. Z moim synem, który tak nie lubi angielskiego często rozmawiamy. Przekonujemy, pokazujemy, a nawet lekko szantażujemy, bo wiemy, że znajomość języka jest must-be współczesnego człowiek i tutaj nie ma dyskusji. Ostatecznie oczywiście każdy z nas sam decyduje. Mam jednak nadzieję, że argumenty jakie tutaj umieszczam przemówią do Państwa.

Co ciekawe, w takich przypadkach jak mój syn, spotkałem się też z sytuacją, gdy dziecko „specjalnie” pokazywało, że nic się nie uczy. W jakim celu? Aby dać rodzicom argument do wypisania go. Całkiem niedawno okazało się, że jeden z naszych uczniów zupełnie inaczej rozmawiał z rodzicami o zajęciach angielskiego, a inaczej wyglądało to na samych zajęciach. Na szczęście rodzic przyszedł do nas porozmawiać o tym. A ile razy nie mamy odwagi przyjść, zapytać, porozmawiać? Łatwiej po prostu „rzucić” wypowiedzeniem umowy aniżeli zobaczyć w czym tak naprawdę tkwi problem.

Nie twierdzę, że jesteśmy nieomylni, że wszystko działa idealne i że każdy lektor jest super. Jednak szanujące się szkoły językowe, a taką jest nasza Szkoła INFINITY dla dorosłych i Mała Lingua dla dzieci, dba o jakoś nauczania. Nam zależy na naszych uczniach. Mamy przemyślany proces nauczania, stosujemy najnowsze metody. Szkolimy naszych lektorów, przyglądamy się postępowi, rozmawiamy o problemach, szukamy rozwiązań. Warto, abyście o tym wiedzieli. Nawet jeśli coś jest nie tak, są sygnały, które Was niepokoją, warto przyjść porozmawiać, zapytać, dać znać. Warto dać nam możliwość zbadania sprawy, przyjrzenia się jej i wspólnie poszukania rozwiązania, jeśli jest potrzebne. Wyjdzie to na dobre wszystkim. Możemy też dojść wspólnie do wniosku, że albo to jeszcze nie czas na naukę, albo po prostu problem leży zupełnie gdzie indziej. Wtedy trzeba go rozwiązać zanim wróci się do nauki języka w naszej Szkole.

Autor:
Andrzej Kowalski
Właściciel w Szkole Języków Obcych
Lektor, nauczyciel i wychowawca z 20-letnim doświadczeniem.