fbpx
Jesteśmy dla Ciebie
Pon - Pt 09:00 - 19:30
+48 537 017 211
tło
przycięte tło
+48 537 017 211
kropki czarne

Rozwiewamy wątpliwości rodziców związane z nauką angielskiego w naszej szkole

Ten artykuł powstaje ze względu na powtarzające się pytania lub wątpliwości naszych uczniów, a właściwie w większość rodziców naszych uczniów, jako że większość naszych uczniów to dzieci w wieku 3-18 lat. Są to najczęściej pojawiające się wątpliwości, a nawet pewnego rodzaju zarzuty skierowane w naszym kierunku. Wynikają one prawdopodobnie z niewystarczająca nasza komunikacją, zatem aby to naprawić postanowiłem napisać odpowiedzi na najbardziej istotne kwestie związane z organizacją kursów, z metodą nauczania, mierzeniem postępów, komunikacja itp.

Pierwszą taką wątpliwością rodziców jest “Brak informacji o postępach dziecka”

Po pierwsze wydaje się, że taki „zarzut” wynika przede wszystkim z sposoby działania w szkołach publicznych. Otóż, w szkołach publicznych cyklicznie pojawiają się kartkówki, testy i sprawdziany i oceny z nich. To jest jasny i prosty komunikat czy dziecko „nauczyło się” czy nie. Specjalnie napisałem w cudzysłowie „nauczyło się”, bo poddaje w wątpliwość rezultat jakim jest faktycznie opanowanie materiału w stopniu przynajmniej dobrym, tak żeby nie okazało się, że za miesiąc już nic z tego nie zostało.
To, że nie zostaje nic z tak zwanego wykucia to nie tajemnica. Jest nawet taki powiedzenie 4 x Z (zakuć, zdać, zapić, zapomnieć). Oczywiście w przypadku dzieci raczej jedni Z należy wyeliminować. Oczywiście jest to zbyt radykalny pogląd, bo zawsze coś zostanie, ale zdecydowanie ani nie jest to skuteczna forma, ani przyjemna.

Jeśli chodzi nasze przekazywanie informacji o postępach ucznia, to odbywa się ona na kilka sposobów:

  • Prowadzimy dziennik elektroniczny, gdzie nauczyciele podają podstawowe informacje o przygotowaniu do lekcji dziecka, o zadaniu domowy itp. Każdy rodzic ma dostęp do tego medium.  
  • Każdy nauczyciel ma obowiązek robinia adnotacji w tzw. paszportach, czyli naszych autorskich zeszytach ćwiczeń.
  • Zawsze można z nauczycielem zamienić słów przed lub po zajęciach, lub poprzez biuro dowidzieć się jak radzi pociecha.
  • 2 razy do roku tworzymy raporty postępów, gdzie szczegółowo podjemy rodzicom informację co dziecko już opanowało, a co jeszcze musi opanować.

W naszej szkole nie wystawimy ocen. Oceny to domena polskiego systemu edukacji, gdzie zasada jest taka, aby dzieci za wykonywane zadania, naukę (najczęściej uczenia się na pamięć) dostawały ocenę. U nas tych ocena nie ma, a postępy w nauce są ocenianie przez nauczyciela bez kategoryzowania. Wymyka się to tradycyjnemu postrzeganiu edukacji, stąd możecie rodzice mogą mieć poczucie, że nie ma informacji o postępach. One są, one są zauważalne przez nauczyciela, a rodzice z pewnością zauważą je w niedługiej przyszłości.

Problem zatem stoi tu nie tyle po stronie braku informacji, co niepewności rodziców czy lekcje przynoszą jakiekolwiek efekty. No bo jak nie ma słówek do wykucia, testów i sprawdzianów i z nimi idących ocen, to nie ma namacalnego efektu. Tymczasem wystarczy zastosować kilka trików, aby sprawdzić, czy zajęcia przynoszą jakieś efekty. To, że tak jest, to my nie mamy wątpliwości, ale zrozumiałe jest to, że rodzice mogą. Jak zatem zweryfikować postępy w nauce angielskiego naszego dziecka?

O tym jak mierzyć postępy dziecka w nauce angielskiego obszernie mówię w swoim podcaście dla rodziców, którym zależy na dobrej edukacji swoich dzieci: https://open.spotify.com/episode/6DJkI0wIqfhLf2m6QgneF3?si=NR6jVRwkQKyWzxCLIoZLZw

Zapraszam po posłuchania, a jeśli ktoś woli tekst czytany, tutaj link do artykuły na blogu: https://infinity.edu.pl/jak-ocenic-postepy-w-nauce-jezyka-angielskiego-swojego-dziecka/

Kolejnym zarzutem było: “Za dużo powtórek na zajęciach”

Zapewne chodzi tu o to, że integralną częścią naszych zajęć jest tzw. Revision Corner. Nasze lekcje mają podobna strukturę, rozpoczynamy od tzw. hello routine (rozgrzewka językowa, zabawa, coś dymieniczego), a potem następuje tzw. „revision corner”. Na czym to polega?
Na powtarzaniu materiału z poprzednich zajęć, nie tylko tych co się odbyły na ostatniej lekcji, ale także tych wcześniej – praktycznie powtarzamy cały materiał, wybiórczo, nie tak, że z całego roku, bo wtedy lekcji by nie starczyło. W takim klasycznym kształcie są to dwa pudełka. W każdym z nich znajdują się karty lub przedmioty opisujące jakiś przedmiot lub jakąś czynność. Mamy zatem: vocabulary box i action box. Dziecko losuje kartę (przedmiot) i pełnym zdaniem opisuje co to jest. Oczywiście słownictwo obejmuje to co było do tej pory przerabiane. Ten klasyczny revision corner może być modyfikowany, aby uatrakcyjnić formę dla dzieci i to często robią nauczyciele, a wszystko zależy od ich kreatywności.

Dlaczego tak często powtarzamy materiał?
Poprzez częste powtórki nauczany materiał trafia z pamięci krótkotrwałej do obszaru pamięci długotrwałej. To wynika z neurodydaktyki, z której bogactwa czerpiemy w naszych metodach nauczanie. Poprzez częste powtórki neurony tworzą silniejsze i trwalsze wiązania, co pozwala zapamiętać materiał na dłuższy czas. Jest na ten temat kilka artykułów w Internecie, warto posłuchać, poczytać, bo jest to bardzo fascynująca wiedza.
Polecam np. https://www.youtube.com/watch?v=VNNsN9IJkws&t=60s Tutaj między innymi o tym jak tworzy się mózg dziecka i właśnie połączenia neuronowe, które stają się silniejsze i trwalsze poprzez powtarzanie, a te czynności czy wiedza, która nie jest powtarzana zanika.

Trzecim zarzutem jest to, iż “Nie ma zadań domowych”

Dzieci bardzo dużo czasu spędzają w szkole i to tam powinny się nauczyć wszystkiego, co potrzeba. Wychodzimy z założenia, że czas po szkole dzieci powinny spędzić z rodzicami, na wspólnym przebywaniu, odpoczynku i zabawie. Nie po to jest szkoła, żeby zadać milion zadań, a potem tylko weryfikować ocenami!

Odrabianie zadań domowych po nocach nie spowoduje, że dziecko nauczyć się “więcej”. Jest też obciążające dla rodzica, który po całym dniu pracy musi jeszcze do późna pomagać dziecku w zadaniach domowych. Mam kilku takich znajomych, którzy nic innego nie robią wieczorami jaki spędzają czas na rozwiązywaniu niezliczonej ilości zdań ze swoimi dziećmi. Czy to ma sens? Może ktoś lubi, ale chyba nie tym polega spędzanie czasu z dziećmi.

Stąd nasza metoda zakłada taką strukturę zajęć, która ma na celu zapamiętanie wszystkich zagadnień podczas zajęć. Jednym z takich elementów naszej metody jest wspomniany wyżej “Revision Corner”.

Zatem my, nie dajemy dzieciom zadań domowych (albo prawie wcale) z tego właśnie powodu: uważamy, że dzieci powinny chłonąć wiedzę i ją utrwalać na zajęciach i tak się też dzieje.

Jeśli jednak, ktoś z rodziców bardzo usilnie będzie chciał, żeby zadania domowe były, to nie ma z naszej strony żadnego problemu. Może indywidualnie dać tyle prac domowych, ile sobie ktoś tylko życzy. Wystarczy taką potrzebę zgłosić, a obiecuję, że zadań domowych będzie bardzo dużo.

Czwartym zarzutem jest coś o czym mówiliśmy już wyżej: “Nie widzę postępów u swojego dziecka”

Nieprzerwanie zadziwia mnie pytanie rodziców, po mniej więcej 2-3 miesiącach nauki języka, kiedy ich dzieci będą mówić po angielsku? To pytanie jest jednocześnie kłopotliwe co trudne do odpowiedzi. A dlaczego, a no dlatego, że to zależy od dziecka. Jednemu zajmie to 3 lata innemu 10, ale już z pewnością nie pół roku. To tak jakbyśmy zapomnieli, jak to było jak my uczyliśmy się języka.

Kolejną trudnością jest umiejętność weryfikacji przez rodziców, tego co dzieci nauczyły się na lekcjach.  Odpytywanie dzieci “a czego dziś się nauczyłaś/nauczyłeś” mija się z celem, bo dziecko z reguły niewiele nam powie. Wielokrotnie spotkałem się z takim pytanie np. w windzie jak wychodziliśmy z zajęć.

Częstym błędem jest też odpytywanie na zasadzie tłumaczenia: no jak jest kot po angielsku? My uczymy angielskiego po angielsku, bo przecież tego języka używa się najczęściej w takim kontekście (żeby się z obcokrajowcem dogadać), zatem pytanie na zasadzie tłumaczenia polski-angielski mija się z celem. Zamiast tego porozmawiajcie z dzieckiem po angielsku: wskażcie na kota i zapytajcie: „What is it?” Jesteśmy przekonani, że dziecko odpowie: „cat”, a już byłoby cudownie, jeśli odpowie całym zdaniem (tak jak my uczymy): „This is a cat.”

Zatem raz jeszcze zapraszam do odcinku podcastu lub artykuły na blogu, do których linki umieściłem powyżej.

Jeden z rodziców, kiedy napisał nam taki komentarz: Trochę dziwi mnie, że 7-letnie dzieci co chwila wychodzą napić się lub do toalety kilka razy w ciągu godziny, ale wiem ze trudno temu zaradzić. Nie zazdroszczę nauczycielowi, który musi sobie z tym radzić.

 

To prawda, że może to budzić kontrowersje, bo zamiast uczyć się odbywają się jakieś „pielgrzymki”. Ten problem jest przez nas zauważony i ściśle monitorowany. Dzieci mogą wyjść raz w ciągu zajęć napić się. Tego się trzymamy i taką zasadę wprowadziliśmy jakiś czas temu. Trudno jednak dziecku odmówić potrzeby napicia się, czy też skorzystania z toalety. Mogłoby to być wtedy potraktowane jak działanie na niekorzyść komfortu dzieci.

Trzeba też pamiętać, że zdolność skupienia uwagi przez dzieci jest ograniczony. Dla dzieci w wieku 6 lat jest to ok. 20-30 minut, a u mniejszych dzieci jeszcze mniej. Naturalnie więc zmieniamy dynamikę zajęć, przeplatamy momenty wymagające skupienia jakimiś dynamicznymi ćwiczeniami, niemiej czasem to wyjście napić się może stanowić całkiem niezły przerywnik dla mózgu. W dodatku zajęcia są prowadzone z Native Speakerami, zatem wyjście napić się jest też świetna okazją do nauczenia się kilku przydatnych zwrotów.

A na koniec taki lekko humorystyczny jak dla mnie zarzut: W momencie, gdy dzieci zgłaszają jakieś problemy organizacyjne chciałabym prosić by używać jednak języka polskiego, przynajmniej na początku. Mój syn bardzo się denerwuje tym, że nie można, że porozumienie się z P. Lektor i buntuje się przed chodzeniem na zajęcia.

Nasi lektorzy, to w dużej mierze Native Speakerzy, którzy posługują się tylko językiem angielskim. To jest sytuacja, w której lektor choćby chciał nie może powiedzieć nic po polsku, choć są i tacy, którzy w jakimś stopniu radzą sobie w naszym języku. Niemniej nawet jeśli jest o polski lektor, zawsze zachęcamy do komunikacji w języku angielskim. To jest czas nauki języka angielskiego, zatem chcemy go wykorzystać maksymalnie jak się da.

Jakie są zalety nauki z Native Speakerem? Taka nauka jest najbardziej efektywna, bo „zmusza” to komunikacji w nauczanym języki i wymaga dogadania się na różne sposoby.

To może budzić lęk, zniechęcenie szczególnie wśród dzieci. Dzieci mogą się denerwować, że nic nie rozumieją, a może nawet frustrować. Niemniej trzeba rozmawiać z dziećmi, zachęcać je, uspokajać i pokazywać zalety takiej nauki. Mamy przykłady dzieci, które bardzo zestresowane i wycofane z początku fantastycznie rozwinęły się językowo i bardzo dużo skorzystały z zajęć. Zatem to rola nas rodziców, aby zachęcać dzieci, pokazywać jakie fantastyczne efekty osiągną Wasze pociechy.